wtorek, 5 grudnia 2017

Kierunek-> Lublin :D

Wypad do Lublina z Hope planowałam już od dawna. Jednak zawsze znajdowałam jakąś wymówkę. A to matura, a to kiepska pogoda, a to mi się nie chce. Ostatecznie postanowiłam, że w sobotę biorę psa i jadę do miasta. Początkowo miałam pojechać tylko na jeden dzień jednak spontan był taki, że wróciłyśmy dopiero w niedzielę wieczorem :D

Żeby dotrzeć do Lublina najpierw muszę dostać się autem do naszego miasta na pociąg. Na szczęście obie siostry maja prawo jazdy i auta, więc z tym nie było problemu.W pociągu o dziwo było bardzo mało ludzi. Po 40 minutach spania pod nogami Hope stwierdziła, że się nudzi i przez resztę drogi wpatrywała się w szybę oglądając widoki za oknem. Chyba jej się spodobało :D
Oczywiście moje podróże z psem do Lublina nie mogą być zawsze takie piękne. Mimo, że jeżdżę tam od jakiś 3 lat(?) to nadal mam problemy z podróżowaniem MPK. Tak więc kiedy tylko wysiadłam na dworcu wyciągam telefon i dzwonie do Mai (którą kiedyś zabiję:)). Musiałam w jednej ręce trzymać torbę z 10 dyskami dla znajomej, w tej samej ręce trzymać smycz, a w drugiej dłoni telefon, a przy okazji ogarniać rozkład mpk żeby się dowiedzieć czym i jak i gdzie mogę dojechać żeby spotkać się z dziewczynami. Cóż to nie było zbyt proste ale w końcu się udało. 





W sobotę zabrałyśmy Hope i Maxa (psa Mai) na wybieg dla psów. Dziczek znalazł nową miłość w postaci charta. O dziwo zdarzało jej się go dogonić, a ja odkryłam, że mam psa torpedę i zaczęłam się bać tego jak mogą wyglądać nasze wspólne próby agility. Ostatecznie Hope zmęczyła charta i inne pieski, a sama padła pod moimi nogami wywalając język na bok co jest znakiem, że pies chwilowo wyczerpał baterię. Oczywiście po wejściu do bloku trzeba było psa wyczyścić, bo wyglądał... źle :D





W niedzielę z samego rana wybrałyśmy się na zdjęcia. Przede wszystkim chciałam zrobić statykę na 7 miesięcy, które stuknęło dziczkowi 1 grudnia. Dziczek bardzo ładnie pozował i mam wrażenie, że jest jeszcze lepszą modelką niż Dżina. W końcu pies fotografa to obowiązuje :D

Poza tym wizyta w Lublinie pokazała nam, że jeszcze mamy sporo pracy przed sobą. Co prawda nie jest aż tak źle jak ja to przeżywam, a przynajmniej tak mi mówiono.

Mogłam ją spuścić ze smyczy i odwoływanie ma. Raz lepsze raz gorsze, ale generalnie ja zasłynęłam z tego, że hejtowałam swojego psa, bo uważam, że jest źle, a ponoć było całkiem całkiem xD
Czasem wystarczy powiedzieć imię, a czasem trzeba krzyknąć, ale działa.
Jak już coś robi to stara się być na tym skupiona, ale emocje jeszcze gdzieś tam ją ponoszą przez co w weekend miałam ochotę ją zamordować.

Jak już się wkręci w trening to raczej olewa wszystko. Stara się skupiać tylko na mnie i na tym co ma zrobić. Jej miłością jest frisbee, bo jak je mam w ręku to działa lepiej niż jedzenie xD A mnie Natalia zmotywowała do nauki frizbi trików także sezonie 2018 nadchodzę 😂






A tak poza tym to kocham ją najmocniej na świecie. Znowu się powtarzam, ale mimo swoich kilku wad jest moim prawie idealnym pieskiem. przede wszystkim do życia codziennego. Bo nic nie cieszy po powrocie ze szkoły jak ten wesoły rudy pyszczek czekający przy drzwiach :)



51cm & 17,5kg 

wtorek, 7 listopada 2017

Dlaczego aussie?

Na sarahah ktoś ostatnio zadał mi to pytanie. Na snapie jednym zdaniem nie zdołałabym na to odpowiedzieć. Dlatego postanowiłam napisać posta.


W życiu każdego psiarza przychodzi taki moment, że uświadamia sobie, że chciałby w przyszłości robić coś ze swoim psem na poważniej. Praktycznie każdy z nas zaczynał z kundelkiem, który miał wiele problemów i trzeba było z nimi walczyć. I właśnie przez lata, w których uparcie trwaliśmy przy naszym pierwszym nieplanowanym psie towarzyszyła Wam pewnie myśl "jaki będzie następny pies?".
Ja właściwie miałam kilka ras już na samym początku ale wiedząc, żę chcę brnąć dalej w psie sporty chociażby just for fun wybór jednej z tej rasy byłby lekkim strzałem w kolano. Dlatego zaczęłam szukać rasy, która odpowiada mi nie tylko wyglądem, ale także charakterem. Tak oto natrafiłam na TEGO photobloga, a zaraz potem na TEGO.

Od razu zaczęłam szperać w internetach i szukać wszystkiego na temat owczarków australijskich. Weronika kazała zarejestrować się na forum ozzikowym i właściwie odkąd poznałam tę stronę bywałam tam co dzień. Każdego dnia odkrywałam coś innego o tej rasie. Jednak nic mnie nie zniechęcało i tak po jakiś kilku miesiącach ostatecznie stwierdziłam, że to JEST TO.

Jednak miałam wtedy zaledwie jakieś 14/15 lat także wiedziałam, że na kolejnego psa mogę sobie pozwolić dopiero za jakieś 3 lata. I osobiście uważam, że nie zmarnowałam tego czasu. Starałam się pisać z różnymi właścicielami aussie, nawet tych mieszkających za granicą. W międzyczasie gdzieś tam obserwowałam ozziki na arenach sportowych (głównie agility i frisbee). Poza tym udało mi się kilka razy spotkać różne aussie na żywo ( w tym mamę Hope, którą spotkałam kilka razy).


A w rasie podoba mi się to, że zawszę są takie pocieszne. Uśmiech z ryjka im może nie schodzić. Ponadto uwielbiają kontakt z człowiekiem. I potrafią bywać uparciuchami (jak ja!). Widziałam też aussie startujące we fri czy agility i wiedziałam, że do takiego poziomu jak dla mnie będzie to dobra rasa. A to, że potrafią drzeć swoją paszczę i wydobywać z niej dźwięki, o których nawet nie śniłam to taki dodatek, który jednych wkurza, innym nie przeszkadza. Ja akurat bardzo lubię wieczorami posłuchać co Hope ma mi do powiedzenia 😂

No i tak oto w styczniu tego roku oficjalnie zapadła decyzja co do rezerwacji szczeniaka. Co prawda nie vers, którego tak planowałam, a typowy showek za to po jakich pięknych rodzicach! :D

I wiem, że następny pies to będzie owsik, i kolejny też. I kolejny kolejny także 😅

P.s. chyba tego filmiku miłośnikom aussie przedstawiać nie muszę :D
Ja oglądałam go co najmniej kilka razy.



Przy okazji ostatnio z nudów jestem na sarahah (tutaj), a odpowiadam na swoim snapczacie ( shelookssosweet), wiec jakby kogoś coś jeszcze ciekawiło to zapraszam :) 

czwartek, 19 października 2017

Ideałów nie ma.

Ostatnio pogoda nam zaczęła znowu dopisywać, więc z niej korzystamy.
A ja z racji, że ostatnie posty były pozytywne poczynię dziś posta z WADAMI mojego super, wymarzonego pieska. Wcale taki idealny nie jest i jeszcze przed nami długa droga by było okej.
Więc jeśli ktoś jest ciekaw z czym na co dzień się borykamy zapraszam do czytania :)

czwartek, 5 października 2017

Rosniemy!

Hope kilka dni temu skończyła 5 miesięcy. Z małej puchatej kuleczki już niewiele zostało.
Szczeniaczek dorośleje, a wraz z wiekiem ogarnia coraz ładniej swój móżdżek.
21 tygodni & 50cm & ok. 15kg

wtorek, 12 września 2017

Podróże małe i duże

Szczeniaczek 1 września skończył 4 miesiące, a z tej okazji powstał filmik (link na samym dole), a w międzyczasie od ostatniego posta trochę się wydarzyło.




niedziela, 20 sierpnia 2017

Żyjemy :)

Szczeniaczki sobie rosną, coraz ładniej ogarniają móżdżek i z dnia na dzień coraz bardziej mi się podobają :D Przez miesiąc na blogu była cisza. Co w tym czasie się działo? Zobaczcie sami ;)


poniedziałek, 24 lipca 2017

3 tygodnie razem!

Hope jest ze mną 3 tygodnie. Te 21 dni minęło nam naprawdę szybko. A z tej okazji powstał pierwszy wspólny autoportret ( i filmik link w dalszej części posta) :)



wtorek, 4 lipca 2017

Czas się przedstawić.

Rodowodowo: BABY LIGHT MY FIRE
Po domowemu : Hope

Ruda kulka mieszka ze mną od niedzieli i już teraz śmiało mogę napisać o niej kilka słów.