wtorek, 12 września 2017

Podróże małe i duże

Szczeniaczek 1 września skończył 4 miesiące, a z tej okazji powstał filmik (link na samym dole), a w międzyczasie od ostatniego posta trochę się wydarzyło.






W piątek wieczorem przed Latającymi Psami w Warszawie ruszyłśmy na pociąg do Lublina. Do naszego miasta podwiozła mnie siostra swoim autem. Potem jakąś godzinę czekałyśmy na dwórcu aż nadjedzie pociąg. Wykorzystując wolny czas porobiłam z Hope trochę stuczek w rozproszeniach i przeszłyśmy się po mieście żeby zmęczyć szczeniaczka. W pociągu na szczęście było bardzo mało ludzi. Hope całą drogę przespała zwinięta w kłębuszek pod moimi nogami. Nawet nie zwracała uwagi na ludzi wchodzących/wychodzących z pociagu.


Na miejscu spotkałyśmy się z Mają i jej psem Maxem. Plan był taki, że miałyśmy nocować u Majki żeby w sobotę rano wybyć do stolicy. Tak więc Hope cały wieczór spędziła w psim towarzystwie Maxa i jak na 4 miesięcznego szczeniaka w wielkim mieście zachowywała się dobrze 😎

W sobotę rano wyruszyłyśmy do Warszawy. Niestety pogoda nie dopisała, ale na szczęście humory i tak były dobre! Na miejscu Hope wzbudzała zachwyt chyba u każdego człowieka, który ją mijał. Została wymiziana za wszelkie czasy, a nawte udawało jej się wyżebrać smaczki. 
Została też kilkanaście razy nazwana borderem collie, bo psze pani to takie podobne 😂
Obawiałam się podroży autem (jakieś 3,5h w jedną stronę), ale Hope całą drogę przespała obok mnie od czasu do czasu wstając i patrząc czy już dotarliśmy po czym stwierdzaiała, że skoro nadal jedziemy idzie spać znowu :D

W samej Warszawie bardzo ładnie się zachowywała. Udało się nawet pracować na smaczki czy zabawkę. A podczas oglądania freestylee lvl 2 pies zasnął pod moimi nogami mając wywalone na tłum ludzi i obce pieski plątające się wokół nas. 

Droga powrotna minęła równie dobrze jak wcześniej. Pieseł po dniu pełnym wrażeń zasnął i nawet nie miał siły się ruszyć. Jednak po dotarciu do Lublina Hope stwierdziła, że co tam Warszawa. Miała jeszcze siłę biegać z pieskami na wybiegu.

W niedzielę po południu ruszyłyśmy na pociąg powrotny. Ostatni dzień wakacji nieublaganie dobiegał końca, więc pożegnałyśmy się z Mają i Maxem wracajac do szarej rzeczywistości.



W ostatnią sobotę wybralyśmy się do naszego miasta na spotkanie z naszą hodowczynią Patrycją i mamą Hope- Holly. Tym razem musiałam zdać się na los i jechać busem. Kierowca początkowo niezbyt przychylnie patrzył na pieska w busie, ale kiedy zobaczył, że H. poszła spać i jest grzeczna chyba zmienił o nas zdanie:) Spędziłyśmy sporo czasu nad naszym zalewem, gdzie psy się mogły wyszaleć. Błoto, piasek, woda - istne szaleństwo. Ja tym razem byłam bez aparatu, ale mamy fotki od Patrycji i jej znajomego Łukasza:) 
A w drodze powrotnej nie miałyśmy takeigo szczęścia i trafiłyśmy na pełny bus ludzi. Spojrzenia starszych pań bezcenne, ale udało nam się dotzreć do domu bez żadnych komplikacji :D






A na koniec - Hope doczekała się kolejnego filmiku. Tym razem prawie na 4,5miesiąca.
Nic konkretnego, ale zapraszamy :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz