czwartek, 19 października 2017

Ideałów nie ma.

Ostatnio pogoda nam zaczęła znowu dopisywać, więc z niej korzystamy.
A ja z racji, że ostatnie posty były pozytywne poczynię dziś posta z WADAMI mojego super, wymarzonego pieska. Wcale taki idealny nie jest i jeszcze przed nami długa droga by było okej.
Więc jeśli ktoś jest ciekaw z czym na co dzień się borykamy zapraszam do czytania :)




1. Odwoływanie się od psów/ludzi.

Hope jest pieskiem, który kocha chyba wszystko co się rusza. Jedne malutki gest potrafi wywołać u niej lawinę szczęścia, dlatego kiedy widzi jakiegoś człowieka/psa od razu zaczyna merdać ogonkiem i ciągnąć. O ile ludzie nie stanowią większego problemu, bo na smaczki ładnie się odwoła 8/10 przypadków tak psy są większym wyzwaniem. Idąc na smyczy chodnikiem widząc za płotem psa zaczyna się ekscytacja. Jednak to jakoś dajemy radę przebrnąć. Wyciągam smaczka/zabawkę i interesuje psa swoją osobę. Mija pieska gdzieś tam na niego zerkając. Ale jeśli piesek za płotem zaczyna jazgotać i wydawać różne dziwne dźwięki tak mój piesek... zaczyna robić to samo. Z reguły ona po prostu chce sie z tym pieskiem przywitać i zapewne z wielką chęcią zaczęłaby dzikie harce, ale niestety w życiu nie można mieć wszystkiego. Powoli z tym walczymy i czasem są lepsze, a czasem gorsze dni. Myślę, ze mamy wystarczająco dużo czasu by to ogarnąć.




2.Nadmierna ekscytacja. 

Właściwie jest to powiązane z punktem pierwszym. Hope wystarczy malutki gest, a włącza się lawina szczęścia. W życiu codziennym przejawia się to w tym, że jeśli do domu wchodzi jakaś nowa twarzyczka szczeniaczek po prostu sika ze szczęścia. Ludzie, którzy gdzieś tam mają ze mną do czynienia już wiedzą, że zanim z psem sią przywita trzeba poczekać aż sią wyciszy. Jednak nieznajomi zwyczajnie o tym nie wiedzą, a widząc słodkiego szczeniaczka zaczynają mówić pieszczotliwym tonem robić "tyciiipyciitycipieseczku" co jeszcze gorzej pobudza psa. Patrząc na to co było miesiąc temu, a teraz jakiś progres jest. O ile gdzieś tam na spacerze takie sytuacje niezbyt by mi z psem komplikowały życie (nie mówię, że by wcale nie przeszkadzały) to zwyczajnie w domu męczy mnie sprzątanie dywanów po piesku, który za bardzo się cieszył, a poza tym za każdym razem kiedy ktoś przychodzi muszę szybko krzyknąć UWAGANIEGŁĄSKAJBOSIKAZESZCZESCIA, a zanim zdążę dobrnąć do ostatniej literki słyszę "ONA NA MNIE NASIKAŁA" cóż xD
A nie mówiłam?
Śmiechem żartem, jest to dość poważny problem, bo wynika z braku kontrolowania emocji. Dlatego bardzo skupiam się na samokontroli zarówno w życiu codziennym jak i na treningach.


3. Nie mogę tego zjeść? A to pewnie dlatego było takie dobre.


Hope zjada dosłownie wszystko. Od karmy po wszelakie śmieci spotkane na drodze. Nie ma problemu z odwołaniem się od fuj-rzeczy, ale czasem zwyczajnie nie zauważę, że coś pożera. Jednak skutki są odczuwalne kiedy przychodzi się przytulać. Śmierdzi jej wtedy z pyska na kilometr.
Często w domu roznosi plastikowe śmieci z worka i mimo upominania jej za każdym razem robi to samo. Ogólnie każdy kosz jest dla niej baaardzo interesującą rzeczą. Czy to w moim pokoju, czy w kuchni, czy na podwórku.

4. Dołki, dołeczki. - Zaufaj mi jestem ogrodnikiem

Tutaj właściwie wada, której nie cierpią rodzice. Mi te dołki jakoś specjalnie nie przeszkadzają, bo nigdy nie byłam fanką pięknych ogrodów i podwórek. Jednak moja mama czy siostra wręcz za każdym razem mają ochotę mojego psa zabić kiedy widzą nowy dołek. Chociaż dołek dołkiem, sytuacja staje się gorsza kiedy to kwiatek ucierpi...
I to nie tak, że pies się nudzi bo w ciągu dnia ma naprawdę wiele zajęć i ruchu. Mam po prostu wrażenie, ze obrała sobie za cel podkopać huśtawkę, bo już ledwo co stoi :D
Może stwierdziła, że idzie zima i najwyższy czas ją schować do szopki jak co roku.



Dwie pierwsze wady są dla mnie dość ciężkie w życiu codziennym, bo zwyczajnie je utrudniają. Właściwie mogłabym wymienić tylko te dwie. Jednak druga część też składa się na to, że mój mały piesek nie jest idealny i pewnie nigdy nie będzie. Ze wszystkimi problemami staram się pracować tak by je wyeliminować. Małymi kroczkami do celu :)  Z jednymi idzie lepiej, z drugimi gorzej, ale uważam, że jesteśmy na dobrej drodze do wspólnego sukcesu.

A na koniec małe pytanie do Was, Naszych czytelników - na bloga zaglądam dość rzadko. Obiecywałam sobie, że nie będzie żadnych stronek na facebooku o Hope. Ale czy ktoś by chciał śledzić losy małego aussika na fejsbukach? Dawajcie znać :)

3 komentarze:

  1. Ja, ja, ja chcę śledzić!!! XD A tak na poważnie to powodzenia dalej z Hope :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja - matka założycielka i babcia w jednym chętnie pośledze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Braciszek też kocha wszystkich ludzi, psy raczej olewa ale jak ktoś się odezwie pieszczotliwie to uśmiecha się całą paszczą i czasami sika ze szcześcia, teraz już dużo mniej praktycznie wcale, ale nie powiem - było to uciążliwe. Pracujemy nad tym codziennie + jedzenie wszystkiego co napotka na drodze... brrrr komenda fee działa w domu dość fajnie, chyba czas się przenieść na dwór, bo ostatnio biegał ze sznitką w paszczy zadowolony... głupol

    OdpowiedzUsuń