Ostatnio było tu trochę cicho, a to za sprawą tego jak potoczyło się moje życie prywatne.
Teraz jednak powracamy do wspólnego życia i do działania.
Hope od lipca do września została sama z moją siostrą i jej szwagrem. Ta sytuacja sprawiła, że problemy z jakimi się borykałyśmy są teraz 2 razy większe. Nie mogę powiedzieć, że miała złą opiekę. Po prostu zabrakło regularnych treningów i no Pańci :p
Obecnie obie przeżywamy kryzys egzystencjalny. Każda na swój własny sposób. Ja zaczęłam dostrzegać wady z życiem z owczarkiem i momentami mam ochotę ją udusić lub oddać do schroniska. Hope za to często pokazuje, że moje gadanie jest bez sensu i jak ma w planach coś zrobić to to zrobi. Nie zważając na późniejsze konsekwencje. Poza tym obecnie największym problemem jest... brak mózgu. Hope najpierw ROBI potem MYŚLI. Dlatego na chwilę obecną kończymy z poważniejszymi treningami, a uczymy się używać mózgu we właściwy sposób. Spróbuję wygonić z niego te wszystkie jednorożce i tęcze, a zostawić tam trochę powagi i kontroli.
Na spacerach nadal dokucza nam problem nadmiernej ekscytacji przy innych psach, o kurach to już nie wspomnę, bo przez to ostatnio prawie wylądowałam w rowie (dzięki Hopci:p). Miałam taką totalną załamkę, bo przez jakiś czas był progres, a obecnie to po prostu TRAGEDIA. Jednak znalazłam odpowiedni sposób i małymi krokami do celu będziemy próbować przez to przebrnąć.
Drugą rzeczą, która nam się zepsuła to klatka. Nie mam pojęcia dlaczego, ale Hope zostając samej w kennelu potrafi zniszczyć legowisko czy ściągnąć jakieś rzeczy z klatki i je zjeść. Oczywiście obecnie wychodząc z domu na klatce nie zostaje nic, a w kenelu ma jedynie stary kocyk ze względów bezpieczeństwa. Nie wiem czym to jest spowodowane, bo nie dzieje się to zawsze. Czasem potrafi zostać 12h i nic nie zniszczyć, a kiedy wracam do domu to pies przeciąga się w kennelu i mnie ładnie wita. A czasem potrafi zniszczyć cokolwiek po 30 minutach samej w domu.
Dlatego od nowa pokazuje, że kenel to super fajna sprawa. Za każde wejście jest zabawka czy smakołyk, a za każde ładne zostawanie samej duużo smaczków. Miejmy nadzieję, że to zadziała i będzie jak dawniej.
Poza tym mi brakowało konsekwencji. Od teraz trzeba to zmienić, bo dziecko przez 2 miesiące z ciotką się rozbestwiło i mam w domu dzieciaka, który myśli, że czasem może wszystko, a może i nawet więcej.
Odkąd wróciłam do Polski byłam w totalnej rozsypce, jeśli chodzi o życie z tym psem. Momentami brakowało mi siły i pomysłów jak z nią dalej trenować, jak działać i co robić. Na szczęście chyba ten kiepski czas już minął. Teraz pojawiła się chęć walki o fajne wspólne życie na nowo. I miejmy nadzieję, że nam się to uda:)
Poza tym jak mówi jeden ładny cytat z piosenki :
When the road is long
When you're feeling low
With every breath
Don't forget how far you've come
Będzie dobrze! Zazwyczaj po takich upadkach potem wychodzi się nie tylko na prostą, ale jest się znacznie wyżej niż na początku. Trzeba tylko taki kryzys dobrze wykorzystać ;). Kciuki za Was!
OdpowiedzUsuńKażdemu zdarza się trudniejszy okres. Powodzenia! :)
OdpowiedzUsuń